najważniejsze. Takie z cholewami, błyszczące, i koniecznie ostrogi. Drugie buty mogą być z juchtu, żeby tylko na pęcherzu, bo to na błoto, tak do latania. I koszule. Dwie. No, niech będą trzy. Albo pięć, na zimę, ciebie koncy... Do tego latarka elekstryczna, prawdziwa, i... Tu Salisz umilkł i zamyślił się, grzebiąc palcami bosej stopy w suchym kartoflisku. Po rozważeniu sprawy rzekł innym głosem:<br>- Panie marszałku, może pojechać na defiladę?<br>- I owszem.<br>- To chyba na koniu?<br>- Dawajcie tego kasztana z białą strzałką.<br>- Prrr, skacina... W tym momencie Salisz jął przebierać szybko nogami i podrygiwać, jakby mocując się z wierzchowcem.<br>- Orkiestra może grać