ilości kontrolnej. O dziwo, nic z tych rzeczy.<br>- Właśnie gadaliśmy o Świetlickim. Zygi, jak myślisz, Świetlicki lepszy od Wojaczka? - zagadnął Rubin.<br>- Dajcie już spokój - stęknął zrezygnowany Bocian. Jego cicha miłość do wierszy jednego i drugiego była wszystkim znana.<br>- Ale lepszy czy nie? - ciągnął uparcie Rubin. - Bo ja się w tym gubię. Spotkałem dzisiaj przed "Kolorową" jakąś panienkę z liceum. Martensy, dżinsy, czarny sprany tiszert, a w rękach zaczytany tomik Świetlickiego. I tak była zamyślona, groźnie, nihilistycznie zamyślona, że prawie wlazła mi w gitarę. Chwytam ją za ramiona i mówię: Uważaj, laska, bo sobie krzywdę zrobisz od tego czytania. A ona spogląda