Typ tekstu: Książka
Autor: Berwińska Krystyna
Tytuł: Con amore
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1974
urwałam się z zajęć. Po prostu poszłam na wagary. Nieczęsto się teraz widujemy, więc radość była tym większa.
Na skraju lasu, na wielkiej polanie okolonej dębami, zaczęliśmy się bawić w Gałczyńskiego:
- I wiosną też?
- Też.
- I kiedy świeci słońce?
- I kiedy pada deszcz!
Wybuchamy śmiechem i mówimy razem:
- I kiedy gubisz parasolki!
Pomyślałam sobie wtedy o wszystkich naszych głupich kłótniach, gniewach - gdyż po bezchmurnym początku poczęły nie wiadomo skąd gromadzić się kłębiaste cumulusy...
- Już nigdy nie będziemy się kłócić, dobrze?
- Dobrze. Nigdy. Aż do następnego razu.
Chciałam koniecznie zobaczyć kwitnące jabłonie. Przecież jest maj! Więc zaczęliśmy szukać sadu. Idziemy jakimiś opłotkami
urwałam się z zajęć. Po prostu poszłam na wagary. Nieczęsto się teraz widujemy, więc radość była tym większa. <br>Na skraju lasu, na wielkiej polanie okolonej dębami, zaczęliśmy się bawić w Gałczyńskiego: <br>- I wiosną też? <br>- Też. <br>- I kiedy świeci słońce? <br>- I kiedy pada deszcz! <br>Wybuchamy śmiechem i mówimy razem: <br>- I kiedy gubisz parasolki! <br>Pomyślałam sobie wtedy o wszystkich naszych głupich kłótniach, gniewach - gdyż po bezchmurnym początku poczęły nie wiadomo skąd gromadzić się kłębiaste cumulusy... <br>- Już nigdy nie będziemy się kłócić, dobrze? <br>- Dobrze. Nigdy. Aż do następnego razu. <br>Chciałam koniecznie zobaczyć kwitnące jabłonie. Przecież jest maj! Więc zaczęliśmy szukać sadu. Idziemy jakimiś opłotkami
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego