odwiedzałem Brandla na Place Pigalle,<br>przyszedł dziennikarz, który mu wspaniałomyślnie obiecywał, że będzie o<br>nim pisał. Brandel podszedł do niego i powiedział mu, biorąc go<br>przyjaźnie za ramię: "Żeby Pan wiedział, jak mi to jest obojętne..."<br> Jeszcze jedno wspomnienie. Gdy jeden z gości, wziąwszy do ręki duży,<br>na nieoprawnym arkuszu, gwasz, opuścił go niechcący na ziemię, Brandel<br>zwykle tak bardzo uprzejmy zaprowadził go do wyjścia i otworzył mu<br>drzwi... "Pan z malarstwem nie umie się obchodzić!" i drzwi za nim<br>zamknął.<br> W tych samych latach namówić go, aby sprzedał niedużą akwarelę,<br>wymagało długich pertraktacji i wtedy dopiero zrozumiałem, o co chodzi