Usta, co mi je spala doczesna pokusa,<br>Kładę na twojem sercu równem kamieniowi:<br>- Z taką czcią chyba tylko rycerze krzyżowi<br>Całowali kamienie na groble Chrystusa.<br><br>Pożądam cię, jak chmura piorunu pożąda,<br>Pragnąc wreszcie własnego wyzbyć się brzemienia,<br>Przyzywam cię, lecz próżno. I nic się nie zmienia<br>Pod niebem, które złemi gwiazdami spogląda.<br><br>A przeto mi zostały dymy aloesu<br>Na wzgórzu, gdzie mnie złożą ramiona niewierne,<br>Gdzie duchy nawiedzają żałobną tawernę,<br>Smucącą się naprzestrzał zawiewem bezkresu.<br><br>A tam już będzie płomień i wicher w płomieniu,<br>I dusza się przerazi własnej swej niedoli,<br>- Wtedy Bóg ją przygarnie i z ciała wyzwoli,<br>By jak