Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Gazeta Wrocławska
Nr: 10.12
Miejsce wydania: Wrocław
Rok: 1998
pieniądze, które mieliśmy w kieszeniach. Powiedziano nam, że to zaliczka kosztów pobytu. Gdy odmówiłem pokwitowania odbioru odzieży, usłyszałem, że wracamy na izbę - wyjaśnia najstarszy. - Trzymali nas do 13-tej. Tylko syna zwolnili rano - dodaje. Z izby mężczyzn przewieziono z powrotem na komisariat. - Jeden z funkcjonariuszy, chyba oficer bo miał cztery gwiazdki, chwycił teścia i pogroził pięścią. Wtedy usłyszałem, jak inny z policjantów krzyknął - Przypier... mu! - opowiada jeden z pobitych. Samo przesłuchanie było spokojne. - Przesłuchiwali nas policjanci w cywilu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że będziemy oskarżeni o napaść na funkcjonariusza, któremu założono kilka szwów na usta. Temu który upadł... - mówią jeden przez drugiego
pieniądze, które mieliśmy w kieszeniach. Powiedziano nam, że to zaliczka kosztów pobytu. Gdy odmówiłem pokwitowania odbioru odzieży, usłyszałem, że wracamy na izbę - wyjaśnia najstarszy. - Trzymali nas do 13-tej. Tylko syna zwolnili rano - dodaje. Z izby mężczyzn przewieziono z powrotem na komisariat. - Jeden z funkcjonariuszy, chyba oficer bo miał cztery gwiazdki, chwycił teścia i pogroził pięścią. Wtedy usłyszałem, jak inny z policjantów krzyknął - Przypier... mu! - opowiada jeden z pobitych. Samo przesłuchanie było spokojne. - Przesłuchiwali nas policjanci w cywilu. Wtedy dowiedzieliśmy się, że będziemy oskarżeni o napaść na funkcjonariusza, któremu założono kilka szwów na usta. Temu który upadł... - mówią jeden przez drugiego
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego