tytułem opatrzył pan swoje dzieło?<br>Szyc niedbałym i udawanym tonem odpowiedział: - Myślę, że stosowny do utworu będzie Polskie zajęcia.<br>Czas pożegnania; dopili to, co zostało, a zostało odrobinkę. Szyc wyprowadził Jassmonta. Przy furtce ściskał jego dłoń długo i serdecznie, gdyby nie mrok, Jassmont mógłby pomyśleć, że odbite jak mleczna struga gwiezdne światło w oczach Szyca to łzy. Chcąc powiedzieć coś obojętnego, rzekł: - Słyszałem, że żandarmi na posterunku barykadują się na noc, będziemy mieli spokojniejsze noce.<br>Szyc: - Ja bym się zbytnio nie łudził, dorobiliśmy się własnych bandytów. Życzę panu dobrej nocy i proszę przekazać uroczej małżonce moje uszanowanie.<br>Poszedł, pod sztywnym niebem