barku, uderzyła jak piorun, z płaskiego sinistru. Klinga zadzwoniła o paradę, tak silną, że Ciri zachwiała się, musiała odskoczyć, zawadzając biodrem o stół z mieczami. Próbując odzyskać równowagę, odruchowo opuściła miecz - wiedziała, że w tym momencie, gdyby chciał, zabiłby ją bez najmniejszego problemu. <br>- Czy wyście poszaleli? - podniósł głos Esterhazy, a gwizdawkę znowu miał w ręku. Służący i rzemieślnicy przyglądali się w osłupieniu.<br>- Odłóż żelazo - Bonhart nie spuszczał Ciri z oka, na płatnerza w ogóle nie zwracał uwagi. - Odłóż, mówię. Bo odrąbię ci rękę!<br>Usłuchała po chwili wahania. Bonhart uśmiechnął się upiornie.<br>- Ja wiem, kim ty jesteś, żmijo. Ale zmuszę cię, byś