konfliktu, bezpośredniego zagrożenia, pistoletu przy skroni jakoś nie zgadzał się widok, ujrzany kilkadziesiąt kilometrów od Harare: w pobliżu swoich okupowanych farm kilkunastu białych grało w golfa.<br><br>Na plantacjach tytoniu i kukurydzy żywej duszy. Traktory nie usiłują zdobywać wiosny, stoją w pustych obejściach. Nikogo w zabudowaniach mieszkalnych, skądinąd żadne to imponujące hacjendy. Nie ma weteranów z nożami w zębach. Okupacja? A jednak. Bodaj dopiero w czwartej posiadłości, jakie wyszukuje po bezdrożach kierowca i przewodnik Matchako, w Imbwa Farm kilku robotników rolnych tłumaczy (niechętnie), na czym to wszystko polega. <orig>Warvets</>, duża, prawie stuosobowa grupa, byli tu jeszcze przedwczoraj. Przemieszczają się z farmy na