Typ tekstu: Książka
Tytuł: Klechdy domowe
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1960
do kłopotu przyjdziemy? No to my już w nim. Cóż teraz będzie?
A Pan Jezus nie mówi nic, tylko palcem po ziemi pisał. Na drugi dzień rano wójt i przysiężni tych zbójników i Pana Jezusa ze świętym Piotrem do miasta na wozie zawieźli. Do sądu.
Obstąpili ich żandarmi w sądzie, hajducy węgierscy, i powiedli do sądowej sali, a tam za stołem siedzieli sędziowie.
Było ich tak samo, jak i tych zbójników, trzech.
- Wyście kradli? - pyta się najstarszy sędzia.
- My.
- Wyście podpalali?
- My.
- Wyście zabijali?
- My.
A o Pana Jezusa i świętego Piotra się nie pytał, bo ci zbójnicy zaraz powiedzieli, że
do kłopotu przyjdziemy? No to my już w nim. Cóż teraz będzie? <br>A Pan Jezus nie mówi nic, tylko palcem po ziemi pisał. Na drugi dzień rano wójt i &lt;orig&gt;przysiężni&lt;/&gt; tych zbójników i Pana Jezusa ze świętym Piotrem do miasta na wozie zawieźli. Do sądu. <br>Obstąpili ich żandarmi w sądzie, hajducy węgierscy, i powiedli do sądowej sali, a tam za stołem siedzieli sędziowie. <br>Było ich tak samo, jak i tych zbójników, trzech. <br>- Wyście kradli? - pyta się najstarszy sędzia. <br>- My. <br>- Wyście podpalali? <br>- My. <br>- Wyście zabijali? <br>- My. <br>A o Pana Jezusa i świętego Piotra się nie pytał, bo ci zbójnicy zaraz powiedzieli, że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego