Typ tekstu: Książka
Autor: Bocheński Jacek
Tytuł: Tabu
Rok: 1965
dobrze, gdy w ciemności gładził moją dłoń, aż na koniec ujął ją znowu silniej, jakoś tak dziwnie, z takim drżeniem, że rozeszło się to po mnie, po całym ciele, i wreszcie sam puścił, odsunął się, jakby uciekł, a ja potem od razu zasnęłam. Nic nie wiem, nic nie pamiętam, słyszałam hałas, ktoś chodził, a mnie śniła się ryba długa, wielka, z ogromnym pyskiem, i ta ryba na mnie, nie wiem, co, ale na mnie, pewnie płynęła, miała oczy gospodarza zajazdu, uśmiechała się bezmyślnie, rybio, całym pyskiem, i parła, nie mogłam się ruszyć, czułam, że mnie dotyka po nogach, po biodrach i
dobrze, gdy w ciemności gładził moją dłoń, aż na koniec ujął ją znowu silniej, jakoś tak dziwnie, z takim drżeniem, że rozeszło się to po mnie, po całym ciele, i wreszcie sam puścił, odsunął się, jakby uciekł, a ja potem od razu zasnęłam. Nic nie wiem, nic nie pamiętam, słyszałam hałas, ktoś chodził, a mnie śniła się ryba długa, wielka, z ogromnym pyskiem, i ta ryba na mnie, nie wiem, co, ale na mnie, pewnie płynęła, miała oczy gospodarza zajazdu, uśmiechała się bezmyślnie, rybio, całym pyskiem, i parła, nie mogłam się ruszyć, czułam, że mnie dotyka po nogach, po biodrach i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego