Typ tekstu: Książka
Autor: Worcell Henryk
Tytuł: Zaklęte rewiry
Rok wydania: 1989
Rok powstania: 1936
jednej stronicy. "Nie, to nie ma sensu, cóż mnie obchodzi, że w jakimś miasteczku panowała niegdyś nędza" - zamknął książkę i zaczął się rozglądać po parku. Na przeciwległej alei mały, kudłaty piesek ciągnął starą panią w kierunku najbliższego pnia smycz wyciągnięta była jak struna, nogi zwierzątka zarywały się w piasek. Dzieci hałaśliwie przebiegały w stronę mleczarni i tam zaczęły kijami bębnić w deski. Gdzieś w okolicy parku przejechał . tramwaj, stary, hałaśliwy, dzwoniący i zgrzytający gruchot, przejęty swoją czynnością i zły jak stróżka skrapiająca chodnik .
Romek wstał z ławki i powlókł się do miasta do swojej ulubionej cukierni. Wyszedłszy stamtąd, zniechęcony do ulicy
jednej stronicy. "Nie, to nie ma sensu, cóż mnie obchodzi, że w jakimś miasteczku panowała niegdyś nędza" - zamknął książkę i zaczął się rozglądać po parku. Na przeciwległej alei mały, kudłaty piesek ciągnął starą panią w kierunku najbliższego pnia smycz wyciągnięta była jak struna, nogi zwierzątka zarywały się w piasek. Dzieci hałaśliwie przebiegały w stronę mleczarni i tam zaczęły kijami bębnić w deski. Gdzieś w okolicy parku przejechał . tramwaj, stary, hałaśliwy, dzwoniący i zgrzytający gruchot, przejęty swoją czynnością i zły jak stróżka skrapiająca chodnik &lt;page nr=146&gt;.<br>Romek wstał z ławki i powlókł się do miasta do swojej ulubionej cukierni. Wyszedłszy stamtąd, zniechęcony do ulicy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego