Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
nieruchomo. Zerwałem się od stolika, żeby podejść do niej. Wskutek gwałtownego ruchu strąciłem filiżankę na podłogę. Nachyliłem się, aby ją podnieść. Kiedy się wyprostowałem, w miejscu, gdzie siedział sobowtór Kiry, nie było nikogo. Pot wystąpił mi na czoło. Teraz już sam nie wiedziałem, czy obraz był rzeczywisty, czy też uległem halucynacji.
- Witoldzie, źle się czujesz... Chodźmy do domu - powiedziała Kira.
Podobne przywidzenia miewałem przed wyjazdem do Strasburga. Kładłem je wtedy na karb przepracowania. Obecnie gotów byłem uwierzyć, że uległem złudzeniu wzrokowemu wskutek bezsennej nocy.
Kira bardzo przejęła się moim stanem i chciała zatelefonować po Ligenhorna, na co jednak ze zrozumiałych powodów
nieruchomo. Zerwałem się od stolika, żeby podejść do niej. Wskutek gwałtownego ruchu strąciłem filiżankę na podłogę. Nachyliłem się, aby ją podnieść. Kiedy się wyprostowałem, w miejscu, gdzie siedział sobowtór Kiry, nie było nikogo. Pot wystąpił mi na czoło. Teraz już sam nie wiedziałem, czy obraz był rzeczywisty, czy też uległem halucynacji.<br>- Witoldzie, źle się czujesz... Chodźmy do domu - powiedziała Kira.<br>Podobne przywidzenia miewałem przed wyjazdem do Strasburga. Kładłem je wtedy na karb przepracowania. Obecnie gotów byłem uwierzyć, że uległem złudzeniu wzrokowemu wskutek bezsennej nocy.<br>Kira bardzo przejęła się moim stanem i chciała zatelefonować po Ligenhorna, na co jednak ze zrozumiałych powodów
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego