się. Patrzyłem za nią jeszcze chwilę, jakby tropiąc w powietrzu jej ślad.<br>-Miłość, oczywiście, że miłość! - powiedziałem uśmiechając się do Tomasza.<br>- Daj furmanowi wódki, jeżeli masz gdzie pod łóżkiem - rzekł Tomasz. - Chodź, trzeba zbratać się z ludem.<br><br>2<br>Nocą spadło trochę śniegu. Zanim otworzyłem oficjalnie bramę na znak rozpoczęcia dnia handlu, wyprawiwszy pijanych gości i sprzątnąwszy pokój, furman, który wstał przed świtem, zdążył wyrzucić wapno z dołu i zawieźć na budowę, a wróciwszy z kursu wyprząc konia i usunąć z placu ślady kół. Tak wczesnym rankiem na dworze było jeszcze sinawo, a na ulicy - pusto. Z torów kolejowych dochodził grzechot pociągów