Typ tekstu: Książka
Autor: Sapkowski Andrzej
Tytuł: Chrzest ognia
Rok: 2001
krasnoludom. Bez słowa wziął poetę za rękaw i odciągnął w las. Jaskier od razu zorientował się, o co chodzi, wystarczyło mu jednego spojrzenia na twarz wiedźmina.
- Papla - powiedział cicho Geralt. - Gaduła. Kłapigęba. Jęzor by ci w leszczot należało wziąć, bałwanie ty. Wędzidło w zęby wsadzić.
Trubadur milczał, ale minę miał hardą.
- Gdy rozeszło się, że zacząłem z tobą przestawać - ciągnął wiedźmin - niektórzy rozsądni ludzie dziwili się tej znajomości. Zdumiewało ich, że pozwalam ci podróżować ze mną. Doradzali mi, bym cię gdzieś na pustkowiu ograbił, udusił, wrzucił do wykrotu i przysypał ściółką. Zaiste, żałuję, że nie posłuchałem.
- Czy to był aż taki
krasnoludom. Bez słowa wziął poetę za rękaw i odciągnął w las. Jaskier od razu zorientował się, o co chodzi, wystarczyło mu jednego spojrzenia na twarz wiedźmina. <br>- Papla - powiedział cicho Geralt. - Gaduła. Kłapigęba. Jęzor by ci w leszczot należało wziąć, bałwanie ty. Wędzidło w zęby wsadzić. <br>Trubadur milczał, ale minę miał hardą.<br>- Gdy rozeszło się, że zacząłem z tobą przestawać - ciągnął wiedźmin - niektórzy rozsądni ludzie dziwili się tej znajomości. Zdumiewało ich, że pozwalam ci podróżować ze mną. Doradzali mi, bym cię gdzieś na pustkowiu ograbił, udusił, wrzucił do wykrotu i przysypał ściółką. Zaiste, żałuję, że nie posłuchałem.<br>- Czy to był aż taki
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego