pojutrze? I za tydzień?<br> Może nie wyjdę... - odwrócił się nagle i spojrzał na córkę z żałosnym uśmiechem. - Wyniosą mnie...<br> Ej, dajże ojciec spokój z taką mową! - podeszła niespokojna i rozczulona nagle, pogłaskała starego po ramieniu. Obiad wystygnie, chyba ojciec zejdzie...<br> Nie głodnym, Broniu, nie będę. Jakbyś miała coś do<br> picia, herbaty albo piwa... lepiej piwa, okropnie zaschło mi w gardle... <page nr=33>.<br> Zaraz poślę. Ale przecie i zjeść trzeba.<br> Nie, Broniu, tymczasem jeszcze nie. Później, może wieczór...<br> Jak ojciec chce. Piwo zaraz przyślę. Tylko niechże się ojciec znowu na klucz nie zamyka...<br>II<br> Przekręciwszy kontakt wszedł Lewandowski do drugiego, mniejszego pokoiku. Było tam