łatwo udzielały się nastroje, i tym razem przejęła zakłopotanie ojca. Speszyła się na dobre i właściwie do dziś jej to uczucie nie minęło. Ojciec wtedy tak się zaczerwienił, że aż mu łzy stanęły w oczach.<br>- Spakuj się - powiedział, patrząc w bok. - Pojedziesz do... do... do mnie. Do... do nas. Do, hm, do domu.<br><br><page nr=8><br>I pojechała, co miała zrobić. Dokąd miała pójść. Zamknęli na trzy spusty to zimne, czyste mieszkanie przy Norwida, zostawili za szarymi drzwiami wszystkie sukienki mamusi, otwartą książkę na jej poduszce, tabletki w szklanym flakoniku, jej szczotkę do włosów i jej ulubiony obraz - ten groźny, prawie pusty, biały, z