wieczór inaczej, dostojniej. A to niełatwa sztuka. Wszyscy byli obdarci, przeważnie posiadali tylko to, co na grzbiecie. Panie przeprały jednak bluzki, poprasowały je, wyszperały jakieś kołnierzyki czy choćby cienkie, białe chusteczki. Znów przyszedł im z pomocą strych. Jego bogactwa zdawały się nieprzebrane.<br> Niespodziewanie zjawił się ogrodnik z kwiatami. W tajemnicy hodował tulipany. Musiał chyba podkradać z żelaznego zapasu węgla, bo tego dnia wniósł prócz tulipanów jedną, ale za to prześlicznie rozkwitłą gałąź białego bzu.<br> Około szóstej zajechał powóz. Spod burki wygramolił się tęgi, czerwony od mrozu proboszcz. Huknął basem: "pochwalony". Nie rozebrał się z szuby, przysłanej przezornie ze dworu, bo zaraz