wyrażającym całkowitą wiarę w ludzkość. Nadzorcę stropiło to trochę. Popatrzył na kartkę z danymi ciotki Haliny, pogładził ręką włosy, wreszcie, nie patrząc na Mamę, powiedział:<br><br>- <foreign lang="rus">Nu, idi</>!<br><br>Mama, dygając komicznie jak za gimnazjalnych czasów wycofała się do drzwi, otworzyła je, jeszcze raz dygnęła, zamknęła drzwi i popędziła korytarzem, schodami, przez hol, drzwi, potem chodnikiem do najbliższego kościoła, gdzie modliła się długo i gorąco.<br><br>Miesiąc później ciotka Halina została zwolniona. Szła ulicą w towarzystwie Ojca i Mamy, wymachiwała torbą, którą jej zwrócono przy wypisywaniu, i humor jej dopisywał. Nabrała pewności siebie, nauczyła się kilku kajdaniarskich określeń, którymi gorszyła teraz siostrę i szwagra