Typ tekstu: Książka
Autor: Kossak Zofia
Tytuł: Błogosławiona wina
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1958
płynąca w żyłach, mocą nieznanego uroku zmieniła się w
zgniłą wodę?... Słuchając wywodów łowczego, czuł się jak niedźwiedź, którego
przemocą wyciągają z barłogu, by stanął do tańca, tylko że on nie miał nawet
siły wściec się i natrętników rozpraszać.
- Można by i na wilki - ciągnął pan Moczydłowski - ale to zwyczajna hołota...
- Z powłoką myślisz waść?
- Ano, przy miesiącu. Namnożyło się tego psiarstwa, że nie daj Boże! Zdałoby
się przetrzebić... W biały dzień prosto do obory lezą... Na Gozdach dwa konie
zarżnęły tej nocy...
Siedzieć w saniach pośrodku zbrojnych ludzi, którzy myślą, kierują - wydawało
się panu Sapieże mniejszym wysiłkiem niż inne formy
płynąca w żyłach, mocą nieznanego uroku zmieniła się w <br>zgniłą wodę?... Słuchając wywodów łowczego, czuł się jak niedźwiedź, którego <br>przemocą wyciągają z barłogu, by stanął do tańca, tylko że on nie miał nawet <br>siły wściec się i natrętników rozpraszać.<br>- Można by i na wilki - ciągnął pan Moczydłowski - ale to zwyczajna hołota...<br>- Z powłoką myślisz waść?<br>- Ano, przy miesiącu. Namnożyło się tego psiarstwa, że nie daj Boże! Zdałoby <br>się przetrzebić... W biały dzień prosto do obory lezą... Na Gozdach dwa konie <br>zarżnęły tej nocy...<br>Siedzieć w saniach pośrodku zbrojnych ludzi, którzy myślą, kierują - wydawało <br>się panu Sapieże mniejszym wysiłkiem niż inne formy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego