sprawę, iż idealną podstawą prawa politycznego może być jedynie fikcja, głosił jedynie zasadzkę przymusowego zawierania dobrowolnych umów pomiędzy osobnikami i Osiedlem. Co najdziwniejsze, nie został za to wszystko ani zamurowany, ani zamorzony głodem. Przeciwnie, najlepsze towarzystwa biły się ze sobą o to, by przyjmować go w swoich salonach, walczyły o honor częstowania go nektarem wyciśniętym z własnego <orig>abdomenu</>, jednym słowem - przyjmowano go jak króla. Nic więc dziwnego, że musiały wybuchnąć rozruchy, których ofiarą stał się król prawdziwy.<br> Zieleniarze i doktorzy żądali kontraktów Rudzielcowych, <orig>abdomenowcy</> żądali prawa lizania dóbr przetrawionych w ich własnych <orig>abdomenach</>, a wszyscy żądali zrównania w świetle.<br> Przy czym