Typ tekstu: Książka
Autor: Libera Antoni
Tytuł: Madame
Rok: 1998
z kamienną twarzą. - Nie mówiąc już o czymś takim - spojrzała na mnie twardo - by móc cię wyciągnąć z opałów, w jakie przez swój "maksymalizm", czyli najczystszą głupotę, wpadłeś u pani biolog.
- Ona mnie obrażała! - zapiałem histerycznie. - I z pani... podkpiwała - dodałem lizusowsko.
- I co, mój niezłomny rycerz musiał się unieść honorem!
- Takie są jego zwyczaje - owinąłem się w myślach, z rozmachem, peleryną.
- To znaczy, że nie czytał uważnie Lancelota!
- To prawda - podchwyciłem. - Chciałem go czytać z panią.
- No dobrze, ale nie o tym mam zamiar teraz mówić. Interesuje mnie, czy pamiętasz tę sztukę?
- Końcówkę? No, jako tako.
- Czytałeś w oryginale?
- Nie
z kamienną twarzą. - Nie mówiąc już o czymś takim - spojrzała na mnie twardo - by móc cię wyciągnąć z opałów, w jakie przez swój "maksymalizm", czyli najczystszą głupotę, wpadłeś u pani biolog.<br>- Ona mnie obrażała! - zapiałem histerycznie. - I z pani... podkpiwała - dodałem lizusowsko.<br>- I co, mój niezłomny rycerz musiał się unieść honorem!<br>- Takie są jego zwyczaje - owinąłem się w myślach, z rozmachem, peleryną.<br>- To znaczy, że nie czytał uważnie Lancelota!<br>- To prawda - podchwyciłem. - Chciałem go czytać z panią.<br>- No dobrze, ale nie o tym mam zamiar teraz mówić. Interesuje mnie, czy pamiętasz tę sztukę?<br>- Końcówkę? No, jako tako.<br>- Czytałeś w oryginale?<br>- Nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego