Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dzień dobry
Nr: 04.07
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1931
przechadzki, w połączeniu z morskiem powietrzem - miały jeszcze tę dobrą stronę, że jedząc obiad Bagińska nie czuła wstrętu do obrzydliwych, na sposób niemiecki przyrządzonych potraw, jakiemi raczono gości w "Park-Hotelu", podobnie zresztą, jak we wszystkich restauracjach sopockich i - gdyby ją ktoś o to zapytał - odpowiedziałaby z pewnością, że kuchnia hotelowa jest wcale niezła.
Pół godzinki drzemki poobiedniej zaleciła sobie sama. I było to poniekąd koniecznością, jeśli się zważy, że spędzała noce bezsennie, kładąc się do łóżka dopiero o świcie.
Około godziny szóstej zjawiał się gość.
Raz bywał, to malutki kasjer z Katowic, Kolesnikow, innym znów razem przychodził barczysty fabrykant konserw
przechadzki, w połączeniu z morskiem powietrzem - miały jeszcze tę dobrą stronę, że jedząc obiad Bagińska nie czuła wstrętu do obrzydliwych, na sposób niemiecki przyrządzonych potraw, jakiemi raczono gości w "Park-Hotelu", podobnie zresztą, jak we wszystkich restauracjach sopockich i - gdyby ją ktoś o to zapytał - odpowiedziałaby z pewnością, że kuchnia hotelowa jest wcale niezła.<br>Pół godzinki drzemki poobiedniej zaleciła sobie sama. I było to poniekąd koniecznością, jeśli się zważy, że spędzała noce bezsennie, kładąc się do łóżka dopiero o świcie.<br>Około godziny szóstej zjawiał się gość.<br>Raz bywał, to malutki kasjer z Katowic, Kolesnikow, innym znów razem przychodził barczysty fabrykant konserw
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego