i śmiał się, powiedział, zresztą sama zawsze to mówiłam, że do wódki to ty głowy nie masz, słabyś, Janie. Konstanty cię zaniósł do pokoju, do łóżka położył.<br>- <gap reason="sampling"><br>Otóż Szymon Szyc był nade wszystko postacią głośną. Przed wojną opublikował kilka lichych powieścideł, moralnie słusznych, ale naiwnych i aż do mdłości podlanych hurrapatriotycznym sosem, naszpikowanych sloganami. W prasie wiele reportaży z życia prowincji, naśladownictwo Konrada Wrzosa. To jeszcze nie było najgorsze, Szyc zwyczajnie źle pisał po polsku, i do tego nieciekawie. Razem z Szycem do Wrzosowa zawitało coś nieuchwytnie groźnego, jakiś zalążek epidemii. Czy dlatego Jassmont zapragnął się z nim spotkać? Można powiedzieć