już przestał być rozmowny, zdziwił się, że nic nie wiem, bo to podobno bardzo głośny był wypadek, katastrofa autobusowa, tuż przed Nowym Rokiem, gazety się rozpisywały, ale skąd miałem wiedzieć, że to chodzi o Jacka?, spytałem, przyznał mi rację, a potem zaraz ktoś wyszedł od pani Knapik, i on wszedł, i tyle go widziałem, tzn. potem jeszcze raz, ale wtedy to ja wchodziłem, nawet powiedzieliśmy sobie cześć na pożegnanie.<br><br>Później sobie przypomniałem, że istotnie, kiedy jechałem do Zakopanego na tego Sylwestra, na którym zachowałem się <hi>jak zwierzę</>, siedziało ze mną w przedziale małżeństwo młode, jeszcze dumne ze swoich obrączek, oboje poniżej granicy