popołudniowe i wieczorne modlitwy, i naraz pozbawiono nas, pozbawiono mnie samego tej słodkiej wolności, tej cudownej nagiej swobody dopuszczającej grzech, byleby tylko nikogo nie krzywdził i nie upokarzał, i choć nie opuściłem ani jednej mszy świętej ani nabożeństwa, choć kilka razy dziennie odmawiałem modlitwy, błagając przede wszystkim o wiekuisty spokój i wieczną obecność przy mnie mojej pięknej mamy, choć dokonywałem rachunku sumienia i wyspowiadałem się, i odprawiłem pokutę, przystąpiłem do Pierwszej Komunii Świętej, nie przestałem marzyć o pogańskiej swobodzie tam, w Paninie, o Ani i o Ludce, o Mani i o Marusi, i kiedy udało się nam zmylić strzegących nas braciszków w