Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
czy inaczej, czasu nie wolno było marnować. Kiernacki pobił chyba własny, ustanowiony przed laty rekord w czołganiu się przez las. Mimo wszystko nie wierzył, że zdąży. I faktycznie. W zasadzie był na miejscu, ale udało mu się rzucić za krawędź dolinki tylko jedno spojrzenie - to w tył.
Minęło dziesięć minut i drobna, zielona sylwetka wychyliła się nieznacznie zza osłony. Przez koszmarnie długą chwilę wyczyniała jakieś flisacko-rybackie sztuczki, sondując wodę po drugiej stronie pnia potężnym kawałem gałęzi. Może od początku chodziło nie o karabin, a o to, co w końcu nastąpiło; o sprowokowanie Niżyckiego.
MAT zaterkotał gdzieś zaskakująco blisko. Tyle że
czy inaczej, czasu nie wolno było marnować. Kiernacki pobił chyba własny, ustanowiony przed laty rekord w czołganiu się przez las. Mimo wszystko nie wierzył, że zdąży. I faktycznie. W zasadzie był na miejscu, ale udało mu się rzucić za krawędź dolinki tylko jedno spojrzenie - to w tył.<br>Minęło dziesięć minut i drobna, zielona sylwetka wychyliła się nieznacznie zza osłony. Przez koszmarnie długą chwilę wyczyniała jakieś flisacko-rybackie sztuczki, sondując wodę po drugiej stronie pnia potężnym kawałem gałęzi. Może od początku chodziło nie o karabin, a o to, co w końcu nastąpiło; o sprowokowanie Niżyckiego.<br>MAT zaterkotał gdzieś zaskakująco blisko. Tyle że
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego