przystrzyżone, w ogródkach dróżki i klomby, a same wille w świeżym, białym tynku, jak zmartwychwstałe.<br>- Rezydencje kacyków - wyjaśnia Milena, po raz kolejny zabijając mi ćwieka, jaki jest właściwie jej stosunek do czerwonych.<br>Ja od dziecka miałem stosunek jednoznaczny, u mnie w domu czytało się "Kulturę", słuchało Wolnej Europy, kpiło z ideologii, zjazdów i genseków, a rodzice, choć sami indyferentni, posyłali mnie na religię. Tak było u mnie, ale przecież nie u Mileny, której matka w 68 nawoływała na jakichś łamach, by uczestników ulicznych burd nie tylko wyrzucać z uczelni i zamykać do pudła, ale jeszcze obciążać wstecz kosztami edukacji, skoro tak