Typ tekstu: Książka
Autor: Myśliwski Wiesław
Tytuł: Widnokrąg
Rok: 1996
chcąc nie
podprowadził pod tę kamienicę, a potem, siłą bezwładu, kto wie, może i
na schody, może i pod jej drzwi. Bo co wtedy? Zapukać czy odejść? Może
usłyszawszy skrzypienie schodów, bo w takich kamienicach schody pod
najlżejszymi stąpnięciami skrzypią, sama otworzyłaby mi drzwi, żeby
zobaczyć, któż to do niej idzie? Czyżby listonosz z przesyłką, znów z
jakimś materiałem na sukienkę? Co prawda, mógłbym spytać się, gdzie tu
mieszka wdowa po doktorze Sobkiewiczu, lecz wydało mi się to
tchórzliwe.
Uznałem w końcu, że najlepiej dla mnie będzie, jeśli wsiądę w
samochód i wyjadę, skoro słońce tylko zajdzie. Panny Ponckie, na
szczęście
chcąc nie<br>podprowadził pod tę kamienicę, a potem, siłą bezwładu, kto wie, może i<br>na schody, może i pod jej drzwi. Bo co wtedy? Zapukać czy odejść? Może<br>usłyszawszy skrzypienie schodów, bo w takich kamienicach schody pod<br>najlżejszymi stąpnięciami skrzypią, sama otworzyłaby mi drzwi, żeby<br>zobaczyć, któż to do niej idzie? Czyżby listonosz z przesyłką, znów z<br>jakimś materiałem na sukienkę? Co prawda, mógłbym spytać się, gdzie tu<br>mieszka wdowa po doktorze Sobkiewiczu, lecz wydało mi się to<br>tchórzliwe.<br> Uznałem w końcu, że najlepiej dla mnie będzie, jeśli wsiądę w<br>samochód i wyjadę, skoro słońce tylko zajdzie. Panny Ponckie, na<br>szczęście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego