Typ tekstu: Książka
Autor: Orłoś Kazimierz
Tytuł: Niebieski szklarz
Rok wydania: 1996
Rok powstania: 1993
twarzy i wtedy zobaczyłem krople na brwiach i rzęsach.
A potem odjechał wozem zaprzężonym w dropiatego konia. Woźnicą był pan Chrystek. Nad karkiem konia zakołysała się duha - świsnął bat, cienki jak bagnet. Odjechali drogą wśród sosnowych zagajników, jak te, przez które szliśmy z ojcem. I poczułem zapach tamtego lasu - szyszek, igieł jakby rozgrzanych słońcem. A przecież była mgła - wilgotny ranek, te brzozy, których gałęzie rozwiane na wietrze przypominały fale zielonego jeziora.
Więcej już porucznika Łady nie zobaczyłem. Chyba budziłem się kilka razy. Słyszałem głosy zza drzwi lub zza okna, śpiew słowika, cykanie świerszczy. W rogu, za szybą - światła dalekich miast.
W
twarzy i wtedy zobaczyłem krople na brwiach i rzęsach.<br>A potem odjechał wozem zaprzężonym w dropiatego konia. Woźnicą był pan Chrystek. Nad karkiem konia zakołysała się duha - świsnął bat, cienki jak bagnet. Odjechali drogą wśród sosnowych zagajników, jak te, &lt;page nr=31&gt; przez które szliśmy z ojcem. I poczułem zapach tamtego lasu - szyszek, igieł jakby rozgrzanych słońcem. A przecież była mgła - wilgotny ranek, te brzozy, których gałęzie rozwiane na wietrze przypominały fale zielonego jeziora.<br>Więcej już porucznika Łady nie zobaczyłem. Chyba budziłem się kilka razy. Słyszałem głosy zza drzwi lub zza okna, śpiew słowika, cykanie świerszczy. W rogu, za szybą - światła dalekich miast.<br>W
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego