maszynę ku niebu.<br>Czuł serce gdzieś w gardle, puls dławił... To był napad dzikiego strachu. Strachu skręcającego wnętrzności, trwogi wprost eksplodującej w samym środku mózgu. Samolot jak gdyby chwycił się powietrza, jak gdyby się go przytrzymał, a potem począł mozolnie wspinać się w górę. Jedną z podstawowych zasad rozpoznania jest ignorowanie tego, co zostało wykryte; analiza i opracowanie danych nie należą do pilota-zwiadowcy. Jest to problem ekspertów-interpretatorów a piloci, którzy w trakcie realizacji zadania o tym zapominają, którzy zbyt mocno interesują się tym, co wykryli, co obserwują z kabiny, co usiłują sfotografować, zwykle sami pakują się w trudną do