krótko przystrzyżone włosy, nieprawowierny wąs, fantazyjnie po szlachecku wykręcony do góry, oczy ciemne, żywe, pogodne. Jeszcze wtedy były pogodne, dopiero gdy ogłaszano wyrok śmierci dla Stanisława na sądowej sali i gdy - wkrótce potem w obawie przed aresztowaniem i torturami - zastrzelił się syn Janek, zmienił się ich wyraz. A jeszcze potem - ileż było zgryzoty o córkę Zosię... Wmówiła sobie, że winna kontynuować działalność Staszy, próbowała upodobnić się do niego. Konspirowała, mówiła, że sens życia widzi w terroryzmie, bez przerwy znikała z domu, zmieniała miejsca pobytu, adresy, mieszkania. Przebierała się przy tym w tak dziwaczne stroje, że tą maskaradą zwracała powszechną uwagę. Była