Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
że nie napisałem do niego nic ostatecznego. Potem chciał, bym przyjął jeszcze trochę pieniędzy. Ale nie wziąłem. Dla mojej kieszeni tydzień w Lazaretto był jak darowany. Kosztował grosze.
- W każdym razie, gdybyś potrzebował, powiesz szczerze - rzekł Campilli.
- Jestem z panem zawsze szczery - odparłem.
- I nie zwlekaj! Oblicz się dziś jeszcze, ile ci może być potrzeba. Ja przecież także za parę dni wyjeżdżam.
- Nie! Nie! - zaręczyłem mu. - Jestem pewien, że mi wystarczy. Miałbym natomiast inną prośbę.
- Mów!
- Biblioteka.
Zasępił się. Myślałem, że to dlatego, ponieważ wiedział, że mnie z niej wyleli, a nie ostrzegł, ale nie. Ponownie jego chusteczka przesycona lawendą poszła
że nie napisałem do niego nic ostatecznego. Potem chciał, bym przyjął jeszcze trochę pieniędzy. Ale nie wziąłem. Dla mojej kieszeni tydzień w Lazaretto był jak darowany. Kosztował grosze.<br>- W każdym razie, gdybyś potrzebował, powiesz szczerze - rzekł Campilli.<br>- Jestem z panem zawsze szczery - odparłem. <br>- I nie zwlekaj! Oblicz się dziś jeszcze, ile ci może być potrzeba. Ja przecież także za parę dni wyjeżdżam.<br>- Nie! Nie! - zaręczyłem mu. - Jestem pewien, że mi wystarczy. Miałbym natomiast inną prośbę.<br>- Mów!<br>- Biblioteka.<br>Zasępił się. Myślałem, że to dlatego, ponieważ wiedział, &lt;page nr=198&gt; że mnie z niej wyleli, a nie ostrzegł, ale nie. Ponownie jego chusteczka przesycona lawendą poszła
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego