choć ludzi było dużo, nie przeszkadzał mi ten gwar, głośny śmiech, szczypanie po policzkach, ocenianie, czy aby dzieciątka nie schudły z tej tęsknoty za rodzinką..., drażliwe pytania, a czy to już jestem w ciąży i dlaczego nie i kiedy wreszcie, i że to syn ma być i będzie miał na imię STAŚ! Nic nie zdołało wytrącić mnie z równowagi, a uśmiech przyklejony tuż przed świętami trzymał się dzielnie do samego końca, jakby był kropelką klejony. I nie mam obrzydzenia do jedzenia tak jak wszyscy. Przeciwnie, zjadam wszystko co mam w zasięgu ręki, oczu i najbliższym otoczeniu. I wciąż mi mało! Miło