na głośne zabójstwa dokonane przez islamskich fundamentalistów - Pima Fortuyna, polityka wzywającego do ograniczenia imigracji, czy reżysera Theo van Gogha, autora filmu uznanego za antyislamski - dalekie były od oczekiwań rdzennych mieszkańców krainy tulipanów. Morderstwa wcale nie wstrząsnęły muzułmanami, a ci najchętniej cytowani przez ulicę stwierdzili wręcz, że były słuszną karą. Mit imigrantów płynnie wchodzących w holenderskie społeczeństwo i przejmujących jego światopogląd legł w gruzach. Okazało się, że Holendrzy żyli w fikcyjnym świecie, łudząc się, że zbudowali godny naśladowania model różnorodnego rasowo i religijnie społeczeństwa. <br>Nastrojów nie uspokajają też szczere do bólu wypowiedzi narodowej służby bezpieczeństwa (AIVD), która ogłosiła, że wprawdzie tylko 150