Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
podejrzanej bawełny. Po lewej zaś, tak z boczku, półgębkiem niejako, przechadzali się Rosjanie z torbami przyciśniętymi do ciała. Ich oferta wiązała się z napiętą obserwacją i umiejętnością szybkiej ewakuacji. Chodzili wte i wewte, nawołując szeptem: "Spirt! Cigariety! Spirt! Cigariety!" To dla Rosjan, dokładnie dla przybyszów z Kaliningradu, tego sierocego skrawka imperialnej matki, zjeżdżało pół miasta. Tylko u nich można było kupić malborasy za trzy zety, łesty za dwa pięćdziesiąt, chińskie kamele za dwa albo pół litra spirtu za dychę.
Zygmunt tuż przed halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach
podejrzanej bawełny. Po lewej zaś, tak z boczku, półgębkiem niejako, przechadzali się Rosjanie z torbami przyciśniętymi do ciała. Ich oferta wiązała się z napiętą obserwacją i umiejętnością szybkiej ewakuacji. Chodzili wte i wewte, nawołując szeptem: "Spirt! Cigariety! Spirt! Cigariety!" To dla Rosjan, dokładnie dla przybyszów z Kaliningradu, tego sierocego skrawka imperialnej matki, zjeżdżało pół miasta. Tylko u nich można było kupić malborasy za trzy zety, łesty za dwa pięćdziesiąt, chińskie kamele za dwa albo pół litra spirtu za dychę.<br>Zygmunt tuż przed halą targową spostrzegł Rubina. Nie był sam, obok Lew i Owiewka cierpliwie tłumaczyli coś napakowanemu facetowi w seledynowych dresach
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego