Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Cieślik
Tytuł: Śmieszni kochankowie
Rok: 2004
spodziewałbym się tego najmniej. Może wpadniesz, w piątek o ósmej. Pogadać. Zgodziłem się, co miałem do stracenia? Wieczór? I tak nie miałem w ten wieczór nic lepszego do roboty. Mieszkał w jednej z niewielu przedwojennych kamienic w samym centrum miasta: marmurowe schody, kryształowe żyrandole, rzeźby. Przynajmniej kiedyś musiało to wyglądać imponująco, bo przez pół wieku komuny mocno przyszarzało. Ale mimo wszystko robiło wrażenie. Podobnie jak mieszkanie Pawła.
- Rodzinna fortuna - zażartowałem bez sensu.
Kiwnął głową, uśmiechając się jakby przepraszająco. Zrobiło mi się głupio. Ale brnąłem dalej.
- To dlatego nie robiłeś nigdy imprez, żeby ci tych antyków nie zarzygali.
- Nie, nie dlatego - odpowiedział
spodziewałbym się tego najmniej. Może wpadniesz, w piątek o ósmej. Pogadać. Zgodziłem się, co miałem do stracenia? Wieczór? I tak nie miałem w ten wieczór nic lepszego do roboty. Mieszkał w jednej z niewielu przedwojennych kamienic w samym centrum miasta: marmurowe schody, kryształowe żyrandole, rzeźby. Przynajmniej kiedyś musiało to wyglądać imponująco, bo przez pół wieku komuny mocno przyszarzało. Ale mimo wszystko robiło wrażenie. Podobnie jak mieszkanie Pawła.<br>- Rodzinna fortuna - zażartowałem bez sensu.<br>Kiwnął głową, uśmiechając się jakby przepraszająco. Zrobiło mi się głupio. Ale brnąłem dalej.<br>- To dlatego nie robiłeś nigdy imprez, żeby ci tych antyków nie zarzygali.<br>- Nie, nie dlatego - odpowiedział
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego