teraz dobrze się bawię. Powoli przekonałem się, że jest możliwa duża spontaniczność bez żadnych sztucznych "wspomagaczy", bez alkoholu.<br> Kiedy pogoda na to pozwala, urządzamy sobie wypady za miasto. Pamiętam bardzo fajny pobyt nad jeziorem, to był Dzień Dziecka zaplanowany w programie działalności klubu, ale nie robiliśmy dużych przygotowań, raczej była improwizacja. Nasze dziewczyny, żony kolegów klubowych, potrafiły zorganizować dla dzieci mnóstwo konkursów i zabaw. Dzieciaki wykąpały się, pograły w piłkę. Potem spędzaliśmy czas wspólnie, dzieci razem z dorosłymi przy ognisku, przy kiełbasce. Wszyscy wracali stamtąd ogromnie zadowoleni.<br> Zawsze mówię, że w klubie mogę bezpiecznie uczyć się nowego życia. Dam taki przykład