Typ tekstu: Książka
Autor: Grochowiak Stanisław
Tytuł: Seans
Rok: 1997
Otwórz mu! - krzyknęła stamtąd. - I nie zapomnij pocałować w pierścień!
Stałeś, Rabbi, przed furtką, z łysiną jeszcze wyższą, niż gdym cię przed dwoma laty widział w Londynie, i miałeś na sobie wykwintny ciemny płaszcz, w którym kołnierz postawiłeś, a przez to skojarzyłeś mi się z ważną osobistością, starającą się zachować incognito, tak przynajmniej mógłby to pokazać reżyser mydlanych oper. Wyciągnąłem rękę, a ty niezręcznie przełożyłeś do lewej kwiaty i uścisnąłeś mi dłoń; niby ciepło, ale jakiegoś diabła miałeś w oku.
- Cieszę się, że cię tu widzę i że - uśmiechnąłeś się - stara miłość nie rdzewieje; mieszkasz u niej?
Nachyliłeś się konfidencjonalnie i
Otwórz mu! - krzyknęła stamtąd. - I nie zapomnij pocałować w pierścień!<br>Stałeś, Rabbi, przed furtką, z łysiną jeszcze wyższą, niż gdym cię przed dwoma laty widział w Londynie, i miałeś na sobie wykwintny ciemny płaszcz, w którym kołnierz postawiłeś, a przez to skojarzyłeś mi się z ważną osobistością, starającą się zachować incognito, tak przynajmniej mógłby to pokazać reżyser mydlanych oper. Wyciągnąłem rękę, a ty niezręcznie przełożyłeś do lewej kwiaty i uścisnąłeś mi dłoń; niby ciepło, ale jakiegoś diabła miałeś w oku.<br>- Cieszę się, że cię tu widzę i że - uśmiechnąłeś się - stara miłość nie rdzewieje; mieszkasz u niej?<br>Nachyliłeś się konfidencjonalnie i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego