Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
czwórkę na ramionach. Wykrzykiwał wtedy jakieś fragmenty swoich wierszy. Pod wpływem alkoholu stawał się mocny jak tur i trzeba było nie lada wysiłku, aby zmusić go do uległości. Myślę, że dalsze nieprzyjemności, z jakimi się spotykał już w Warszawie, jeszcze bardziej pogłębiły w nim chęć zapominania o całym świecie. Był indywidualnością nie znoszącą ograniczeń, jakie narzucano mu z góry.
Kto by się spodziewał, że ten niefrasobliwy autor wielu kpiarskich, groteskowych czy wręcz satyrycznych wierszy był w życiu codziennym uśmiechniętym, wesołym panem, sypiącym wokół żartami, ten by się grubo mylił. Konstanty był raczej małomówny, poważny, nieskory do aluzyjnych dowcipów. Tylko od czasu
czwórkę na ramionach. Wykrzykiwał wtedy jakieś fragmenty swoich wierszy. Pod wpływem alkoholu stawał się mocny jak tur i trzeba było nie lada wysiłku, aby zmusić go do uległości. Myślę, że dalsze nieprzyjemności, z jakimi się spotykał już w Warszawie, jeszcze bardziej pogłębiły w nim chęć zapominania o całym świecie. Był indywidualnością nie znoszącą ograniczeń, jakie narzucano mu z góry.<br>Kto by się spodziewał, że ten niefrasobliwy autor wielu kpiarskich, groteskowych czy wręcz satyrycznych wierszy był w życiu codziennym uśmiechniętym, wesołym panem, sypiącym wokół żartami, ten by się grubo mylił. Konstanty był raczej małomówny, poważny, nieskory do aluzyjnych dowcipów. Tylko od czasu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego