człowieka otacza. Nie znaczy to, by w sytuacji rozpaczy uderzała człowieka niemożliwa do poskromienia pokusa czynienia zła i tylko zła. Jest raczej tak, że skoro <page nr=279> nic nie ma sensu, nie ma też sensu żadne chcenie, żadne działanie, żadna różnica między dobrem i złem, i człowiek staje w martwym punkcie absolutnej inercji, w środku ogarniającego go osaczenia. Przez rozpacz człowiek zrywa komunię z istnieniem... <q>"jest to - jak pisze Marcel - załamanie się w obliczu wyroku, w obliczu nieuniknionego; jest to w istocie zrezygnowanie z pozostania sobą samym, zafascynowanie ideą własnego niszczenia do tego stopnia, że się je wyprzedza"</>. Szczytowym momentem rozpaczy, a jednocześnie