Typ tekstu: Książka
Autor: Breza Tadeusz
Tytuł: Urząd
Rok wydania: 1984
Rok powstania: 1960
Coraz więc trzeba było szukać nowej osłony przed nim. Powietrze - wspaniałe. Czyste, orzeźwiające. Zwłaszcza we wcześniejszych godzinach. Później - trochę odurzało. Eukaliptusy, pinie, cyprysy wraz z mnóstwem ziół, wśród których poznawałem tylko jedno znajome mi, macierzankę, rozparzały się i wydawały z siebie Całą mieszaninę woni, wkręcających się w nos. Od tej inhalacji głowa robiła się mętna, myśli traciły kontury. Odechciewało się czytać. Leżałoby się tylko i leżało, leniwie, obojętnie, pomimo. że od morza, które widać stad było, chociaż słabo, szedł chłodzący powiew.
Rozciągało się ono na prawo. Poznawałem je nie dlatego, że po tej stronie było bardziej niebiesko, ale dlatego, że się
Coraz więc trzeba było szukać nowej osłony przed nim. Powietrze - wspaniałe. Czyste, orzeźwiające. Zwłaszcza we wcześniejszych godzinach. Później - trochę odurzało. Eukaliptusy, pinie, cyprysy wraz z mnóstwem ziół, wśród których poznawałem tylko jedno znajome mi, macierzankę, rozparzały się i wydawały z siebie Całą mieszaninę woni, wkręcających się w nos. Od tej inhalacji głowa robiła się mętna, myśli traciły kontury. Odechciewało się czytać. Leżałoby się tylko i leżało, leniwie, obojętnie, pomimo. że od morza, które widać stad było, chociaż słabo, szedł chłodzący powiew.<br>Rozciągało się ono na prawo. Poznawałem je nie dlatego, że po tej stronie było bardziej niebiesko, ale dlatego, że się
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego