Typ tekstu: Książka
Autor: Kwiatkowski Tadeusz
Tytuł: Panopticum
Rok: 1995
kartkach i nosił, wymiętoszone, w kieszeniach.
Byłem w czasie okupacji inkasentem firmy spedycyjnej "Orbitrans". Współpracowaliśmy blisko z gorzelnią w Izdebniku i raz na miesiąc otrzymywałem stamtąd kilkanaście półlitrowych butelek jarzębiaku, a że mieszkałem w pokoju na Dębnikach z moim przyjacielem Tadkiem Ostaszewskim, który również trudnił się w tym samym biurze inkasowaniem zaległych rachunków, dysponowaliśmy obaj kilkudziesięcioma flaszkami dobrego alkoholu.
Pewnego dnia zajrzał do nas Zygmunt, pogadaliśmy i otwarłem szafę. Zobaczył w niej takie ilości wódki, że pozostał u nas przez dwa tygodnie, ani chwili nie będąc trzeźwym. I to nas ocaliło. Otóż urządziliśmy w naszym pokoju wieczór literacki. Przyszło chyba dwadzieścia
kartkach i nosił, wymiętoszone, w kieszeniach.<br>Byłem w czasie okupacji inkasentem firmy spedycyjnej "Orbitrans". Współpracowaliśmy blisko z gorzelnią w Izdebniku i raz na miesiąc otrzymywałem stamtąd kilkanaście półlitrowych butelek jarzębiaku, a że mieszkałem w pokoju na Dębnikach z moim przyjacielem Tadkiem Ostaszewskim, który również trudnił się w tym samym biurze inkasowaniem zaległych rachunków, dysponowaliśmy obaj kilkudziesięcioma flaszkami dobrego alkoholu.<br>Pewnego dnia zajrzał do nas Zygmunt, pogadaliśmy i otwarłem szafę. Zobaczył w niej takie ilości wódki, że pozostał u nas przez dwa tygodnie, ani chwili nie będąc trzeźwym. I to nas ocaliło. Otóż urządziliśmy w naszym pokoju wieczór literacki. Przyszło chyba dwadzieścia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego