Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
markietanki ciągnie za wojskiem i trzyma się frontu, bo lubi wszelkie przemarsze i kondukty. Jassmont chciał jeszcze coś powiedzieć, wydawało mu się, że to konieczne. Lecz nie było mu dane. Ksiądz nie czekał, zgarbiony bardzo wolno, jak skazaniec idący na szafot, powlókł się na plebanię. Tam już dwaj sowieccy oficerowie instalowali się na kwaterze. Na oczyszczonym podjeździe zebrała się grupa cywilów wokół ciemnozielonego, matowo połyskującego willysa. Żołnierze sprawnie wnosili do środka wielkie skrzynie obite blachą. Dojrzewało zimne przedpołudnie, był nastrój podniecenia i wyczekiwania na zabawę. Ten i ów zagadał po rosyjsku, inny spróbował częstować żołnierzy bimbrem. Wtedy na ganek wyszedł wysoki oficer
markietanki ciągnie za wojskiem i trzyma się frontu, bo lubi wszelkie przemarsze i kondukty. Jassmont chciał jeszcze coś powiedzieć, wydawało mu się, że to konieczne. Lecz nie było mu dane. Ksiądz nie czekał, zgarbiony bardzo wolno, jak skazaniec idący na szafot, powlókł się na plebanię. Tam już dwaj sowieccy oficerowie instalowali się na kwaterze. Na oczyszczonym podjeździe zebrała się grupa cywilów wokół ciemnozielonego, matowo połyskującego willysa. Żołnierze sprawnie wnosili do środka wielkie skrzynie obite blachą. Dojrzewało zimne przedpołudnie, był nastrój podniecenia i wyczekiwania na zabawę. Ten i ów zagadał po rosyjsku, inny spróbował częstować żołnierzy bimbrem. Wtedy na ganek wyszedł wysoki oficer
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego