ta jego inteligencja jakoś dryfuje: Trocki i tybetańska Księga Zmarłych, underground i Lao-Cy, Sartre i Sołżenicyn, Orwell i On the road, a kiedym go poznawał - także Chrystus, oczywiście w cierniowej koronie mandali. Był dokładnie jak ci faceci - z których podśmiewa się Woody Allen - na nowojorskich rautach porozumiewający się tamtejszą intelektualną nowomową.<br>- Mam nadzieję, że Joannie w końcu przejdzie - powiedział, gasząc papierosa.<br>I raz jeszcze poprosił wzrokiem, bym go nie winił.<br><br> Na początku zawsze jest Chaos i już się go nie boję, bo zbyt wiele razy był, stąd wiem, że nie on najgorszy, lecz to, co niedługo z Chaosu powstanie. Gdy