przyszły szczęśliwy tatuś, jeszcze poprzedniego dnia przysięgał Ewelinie, że mają z żoną osobne sypialnie. Przysięgał, trzymając Ewelinę w ramionach. Cóż warte takie przysięgi... Gdyby matka żyła, z pewnością byłaby przeciwna tej sprawie z Andrzejem. Powiedziałaby: Ewelinko, po co ci żonaty mężczyzna, jest tylu wolnych. Rozejrzyj się tylko, jacy są interesujący, inteligentni, przystojni. A ty lecisz jak mucha w smołę. Ta smoła poskleja ci skrzydełka. Zmarniejesz... Właśnie takiego słowa mama by użyła, bo coś podobnego działo się wtedy z Eweliną. Miłość do Andrzeja sklejała jej skrzydła... Ewelina marniała w oczach w każdym sensie, psychicznym, fizycznym. Dopiero zakończenie tej miłości nadało jej inny