Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
wykrycia, rozwijała się przez dwadzieścia parę lat, pasożytowała na jego życiu, by teraz ujawnić się w stadium nieuleczalności. Jeśli natomiast Północny istniał realnie, należało uważnie śledzić wypadki i uzbroić się w cierpliwość.
Droga do pracy zajmowała mu piętnaście minut, a że dochodziła szósta, przyspieszył kroku. Rozświergolenie ptaków ustawało, za to intensywniała zieleń drzew i huk narastał miejski, codzienny. Zygmunt dotarł do podziemnego przejścia przy "Rodzynku", minął otuloną zapachem świeżego chleba piekarnię i znalazł się w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce
wykrycia, rozwijała się przez dwadzieścia parę lat, pasożytowała na jego życiu, by teraz ujawnić się w stadium nieuleczalności. Jeśli natomiast Północny istniał realnie, należało uważnie śledzić wypadki i uzbroić się w cierpliwość.<br>Droga do pracy zajmowała mu piętnaście minut, a że dochodziła szósta, przyspieszył kroku. Rozświergolenie ptaków ustawało, za to intensywniała zieleń drzew i huk narastał miejski, codzienny. Zygmunt dotarł do podziemnego przejścia przy "Rodzynku", minął otuloną zapachem świeżego chleba piekarnię i znalazł się w centrum, przy ratuszu. Teraz prosto w dół Pieniężnego, obok kina "Polonia". Przeszedł most na rzece Kwaj... che, che, chciałby. Przeszedł przez mostek na Łynie, małej rzeczce
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego