Typ tekstu: Książka
Autor: Dukaj Jacek
Tytuł: Czarne oceany
Rok: 2004
o jakiekolwiek świadome akcje z pana strony. Samo do pana przyjdzie. Tam, na orbicie, w absolutnej pustce, w nieobecności obcych umysłów i myśli... To tylko kwestia czasu. A może już pan zaczął wyczuwać? Co? Jakieś przebłyski, delikatne muśnięcia, dziwne śmieci w środku własnych myśli - teraz, gdy z nikim pan nie interferuje, niewytłumaczalne. Co? Było już coś takiego?
- ...
- ...
- Konie. Piasek.
- To czwarty. To jego. Ma... miał stadninę.
- O co tu chodzi? Po co żeście mnie porwali? Bo tego pan nie powiedział.
- Już mówię. ...A widzi pan? Sam chce pan wiedzieć.
- No co to jest? Czy to właśnie załatwiło tamtych?
- Już mówię. Proszę
o jakiekolwiek świadome akcje z pana strony. Samo do pana przyjdzie. Tam, na orbicie, w absolutnej pustce, w nieobecności obcych umysłów i myśli... To tylko kwestia czasu. A może już pan zaczął wyczuwać? Co? Jakieś przebłyski, delikatne muśnięcia, dziwne śmieci w środku własnych myśli - teraz, gdy z nikim pan nie interferuje, niewytłumaczalne. Co? Było już coś takiego?<br>- ...<br>- ...<br>- Konie. Piasek.<br>- To czwarty. To jego. Ma... miał stadninę. <br>- O co tu chodzi? Po co żeście mnie porwali? Bo tego pan nie powiedział.<br>- Już mówię. ...A widzi pan? Sam chce pan wiedzieć.<br>- No co to jest? Czy to właśnie załatwiło tamtych?<br>- Już mówię. Proszę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego