Rząd włoski działania dla ich ratowania uzgadnia z partiami, również opozycyjnymi.<br>Obydwie porwane noszą to samo imię: &lt;name type="person"&gt;Simona&lt;/&gt;, i mają niespełna 30 lat. Pracowały dla pacyfistycznej organizacji humanitarnej, która nosi wymowną nazwę &lt;name type="org"&gt;Most do Bagdadu&lt;/&gt;. Działa ona w &lt;name type="place"&gt;Iraku&lt;/&gt; od 1991 roku i sprzeciwiała się zarówno antyirackim sankcjom, jak późniejszej interwencji zbrojnej w tym kraju. Organizowała szkolnictwo i odbudowę sieci wodociągowej. Dwie &lt;name type="person"&gt;Simony&lt;/&gt; zaś zajmowały się głównie pomocą dla dzieci. &lt;name type="person"&gt;Simona Torretta&lt;/&gt; przyjechała do &lt;name type="place"&gt;Iraku&lt;/&gt; w 1997 roku. Jako jedna z nielicznych przedstawicielek organizacji pozarządowych pozostała w stolicy podczas bombardowań i amerykańskiego oblężenia.<br>Porwanie Włoszek postawiło w bardzo trudnej sytuacji rząd, oskarżany