odzyskanie niepodległości, ale działał w społeczeństwie, któremu tak wyraziste stawianie problemu było obce. Co więcej, "Ruch" miał świadomość swojej wyjątkowości, osamotnienia ludzi, którzy chcieli działać, kiedy to inni "opowiadali sobie po kątach kawały polityczne" (cytat z ostatniego słowa Benedykta Czumy, s. 189). Anachroniczny odruch terroryzmu był konsekwencją poczucia wyobcowania. W istocie "Ruch" rozminął się z marcem 1968, nie przewidział nadciągającego Grudnia 1970. Nawiązywał kontakty z emigracją, szukał współpracy z Czechami, nie liczył jednak (jeśli wierzyć aktowi oskarżenia, s. 135) na poparcie robotników. Społeczeństwu zamierzał przedstawić się jako zbrojna konspiracja, która podpala Muzeum Lenina w Poroninie, niezależną myśl zachował dla siebie: "Biuletyn